Rolnik znalazł żonę!

Trochę czekałam – najpierw na finał programu, potem chwilę na wywiad. Moja cierpliwość została wynagrodzona i dzisiaj mogę zaprezentować Wam moją rozmowę z Grzegorzem Bardowskim. Uczestnikiem programu “Rolnik szuka żony”.

Magda: Czy na udział w programie zdecydowałeś się sam, czy ktoś może podpowiedział, abyś spróbował?

Grzegorz Bardowski: Decyzja należała tylko i wyłącznie do mnie. Chociaż cała historia zaczęła się podczas emisji pierwszej serii programu “Rolnik Szuka Żony”. Rodzice już wtedy namawiali mnie do udziału. A gdy im oświadczyłem, że zgłosiłem się do drugiej edycji i za chwile pojawi się naszym domu telewizja, byli bardzo zdziwieni. Jedyne co mieli mi do powiedzenia to to, ze chyba zwariowałem i żadna telewizja do ich domu nie przyjedzie. Jak widać postawiłem na swoim

12562738_10203730633265515_1327538929_o

“Gdym jeszcze singlem był…”

M: Jakie były Twoje największe obawy, a jakie nadzieje dotyczące udziału w tak popularnym show?

G.B.: Jeżeli chodzi o obawy – na początku zastanawiałem się „co ludzie powiedzą”. Ale to chyba normalne. Interesuję się literaturą, która związana jest z samorozwojem. Tam praktycznie w każdej książce jest wałkowany temat,  który mówi ze trzeba podążać za swoimi celami i nie przejmować się opiniami innych. A ja przecież taki cel miałem. Chciałem znaleźć osobę z która spędzę resztę życia – to była moja największa nadzieja. Pomyślałem sobie – jak to w życiu! Jeśli nie w programie to może po programie. Skończyło się na tym, że trafiłem na osobę z która dogaduje się jak z nikim innym wcześniej. Wiec po co zmieniać coś tam, gdzie jest tak dobrze?

M: Program trwał dobrych kilka tygodni. Który moment “Rolnika…” był dla Ciebie najtrudniejszy lub/i najbardziej wzruszający?

12191767_1704274956473385_2823665559294560551_n

Grzesiek i Ania za kierownicą ciągnika – dla niego codzienność, dla niej (jeszcze wtedy) nowość

G.B.: Najtrudniejszy moment to zdecydowanie ten w którym musiałem po raz pierwszy pożegnać dziewczyny które do mnie napisały. Oczywiście takie były reguły programu, ale ciężko jest powiedzieć komuś kto wkłada w to takie zaangażowanie żeby się zgłosić, napisać list i przyjechać, że jednak to nie to , że szukam kogoś innego. Jeśli chodzi o moment najbardziej wzruszający – zdecydowanie odcinek w którym z Ania byliśmy na zamku Grodziec. Marta Manowska podczas rozmowy z nami, pytała jak nam się układa. I przy takiej szczerej rozmowie, Marta się wzruszyła. Mi w tym momencie również oczy zrobiły się szklane. Zastanawiałem się, co może być w nas takiego, że tak porusza serca?

M: Patrząc z dzisiejszej perspektywy, mogąc cofnąć czas, zmieniłbyś coś?

G.B.: Nie cofnął bym czasu, nie zmienił bym niczego. Uważam ze podejmowałem dobre decyzje. Mam swoje zasady, których się trzymam. I nie wiem, czy dzisiaj miałbym tak cudowna narzeczona gdyby nie to, że słuchałem nie tylko głosu serca ale i rozumu. Dla mnie było oczywiste , że skoro spodobała mi się pewna kobieta bardziej niż inne, to nie mogę podążać za oczekiwaniami widzów, by było większe show i zabawa. Tutaj potencjalnie chodziło o przyszłą żonę, do której trzeba mieć 100 procentowy szacunek. Stąd też moje wybory i decyzje – miedzy innymi te, gdzie odrzuciłem tak szybko inne kandydatki.

M: Czy według Ciebie program we właściwy sposób pokazuje rolników i życie na wsi? 

21484_1662519284008226_3217524890521906642_nG.B.: Dla mnie to głównie program polegający na szukaniu drugiej osoby. Rolnictwo powinno być tylko i wyłącznie tłem. I w pewnym sensie pokazuje obecna sytuacje na wsi. A mianowicie dużą rozbieżność. Z jednej strony mniejsze gospodarstwa w których rolnicy musza dorabiać w innych pracach. A z drugiej gospodarstwa/przedsiębiorstwa, które radzą sobie znakomicie. Ale nie ukrywajmy tego, że za pięknymi maszynami, domami i pieniędzmi stoi często bardzo ciężka praca naszych rodziców, inwestycje, kredyty, ciągły brak czasu. A żeby wszystko się zazębiało i kręciło potrzebna jest głowa na karku. Odchodząc od kwestii materialnych – gołym okiem widać ze na wsi kobiet jest bardzo mało. A jak mało – to idea programu słuszna !

 

M: Co mógłbyś powiedzieć osobom mieszkającym na wsi, które jak Ty jeszcze kilka miesięcy temu, szukają miłości?

G.B.: Mogę powiedzieć tylko tyle żeby się nie poddawać, żeby się nie zniechęcać. Choćby nie wiem ile było lat na karku. Dla mnie sprawa jest oczywista – skoro tak wiele osób jest przeświadczona, że na miłość trzeba cierpliwie czekać, to musi być druga strona osób które uporczywie szukają. Z mojego punktu widzenia, kilku dłuższych związków nie można trwać w czymś gdzie jesteśmy nieszczęśliwi. W końcu trafia się w swoim życiu na osobę z która żaden problem nie stanowi problemu, z która dogadujesz się w tak jak z nikim innym wcześniej, a przede wszystkim – WIESZ, ŻE TO TA JEDYNA !!!

M: Podsumowując pozytywnym akcentem – co uważasz za największą zaletę udziału w programie?

 G.B.: Największą a zarazem najmniejszą (Ania jest bardzo drobną osobę – przyp. red. 🙂 ) „zaletą” programu jest moja przyszła żona!

rolnik-szuka-zony