Nowe życie Grzegorza z programu Rolnik Szuka Żony

Grzegorz Bardowski, jeden z najbardziej rozpoznawanych polskich rolników mówi o tym, jak ludzie patrzyli na niego przed programem, co ho najbarzdziej zaskoczyło i czy będzie namawiał syna do zostania rolnikiem. 

Bardzo dużo się u Ciebie zmieniło od naszej ostatniej rozmowy. Ożeniłeś się, na świecie pojawił się Twój synek, mocno zwiększyłeś swoją aktywność internecie. To był chyba dobry czas?

 

Grzegorz: Nawet nie chyba, to był bardzo dobry czas! Przede wszystkim pojawiła się rodzina o której zawsze marzyłem. Cała reszta to tylko mało znaczące dodatki.

Pamiętam, że w trakcie i zaraz po zakończeniu programu „Rolnik Szuka Żony” Twoja popularność była ogromna. Jaki był najbardziej zaskakujący przejaw sympatii?

 

Grzegorz: Chyba największą radość a zarazem największe zdziwienie sprawił mi list od pewnej nauczycielki z liceum. Napisała w swoim liście do nas, że opowiada swoim uczniom  na lekcjach wychowawczych o tym jak cudowna jest miłość miedzy mną a Anią. Otrzymujemy wiele podobnych listów, ale nie spodziewałem się że ktoś może o tym rozmawiać na lekcjach wychowawczych w liceum. Ciekawy jestem, jak odbierają to uczniowie z tej klasy.

Mówiąc o programie, czy kiedykolwiek myślałeś „dobra, niech to się już skończy”?

 

Grzegorz: Był taki moment. Czas po zakończeniu nagrań, kiedy spotykałem się już z Ania, a dla dobra programu nie mogliśmy zdradzać, że jesteśmy razem. Materiał był nagrywany dużo wcześniej od emisji w TV i były takie momenty w których musieliśmy rezygnować ze wspólnego spędzania czasu w miejscach publicznych. Nie przypominam sobie innych gorszych momentów na które mógłbym narzekać.

Źródło: FB/Bardowscy

Źródło: FB/Bardowscy

 

Czy według Ciebie programy takie jak „Rolnik szuka żony” pomagają na zwalczenie stereotypu wsi wśród miastowych czy raczej je pogłębia?

 

Grzegorz: Nie wiem czy coś jest w stanie zwalczyć te stereotypy. Zauważyłem, że jeżeli ktoś ma wyrobione zdanie na jakiś temat to ciężko jest przekonać go do innego myślenia. Nie pomoże mu oglądanie rolników młodych, ze swoimi zainteresowanymi, którzy pracują na nowoczesnym sprzęcie. Przed programem nawiązując jakieś znajomości i wspominając o tym ze jestem rolnikiem – kończyło się to różnie. Czesto nie miało już znaczenia jak wyglądam, jaki jestem i co sobą reprezentuję. Po programie sporo zmieniło się na lepsze. Wiele osób zobaczyło jak bardzo zmieniło się życie na wsi i jacy są młodzi, nowocześni rolnicy. A „nam” pozwala to na chodzenie z podniesiona głowa.

Postanowiłeś pozostać mocno obecny w sieci. Oprócz oficjalnego profilu programu, założyłeś swój własny. Co uważasz za największy plus bycia obecnym w internecie?

 

Grzegorz: Myślę ze największym plusem założenia profilu rolniczego jest wymiana doświadczeń z kolegami i koleżankami po fachu. Naprawdę, wystarczy rzucić jakiś temat który mnie nurtuje i mogę liczyc na setki wiadomości i telefonów. Natomiast profil z programu to niewątpliwie satysfkacja z dawania ludziom nadziei. Dla mnie i mojej żony to zwykłe dodawanie zdjęć z naszego życia. A dla wielu osób to informacja ze zawsze warto szukać, nie poddawać się i dążyć do swoich celów.

Jaki jest zatem plan rozwoju strony?

 

Takie planu nie ma. Podstawowa sprawa to taka, że profile w mediach społecznosciowych to póki co odskocznia od codziennej pracy. Na początek, wypełniam wszystkie pilne sprawy związane z gospodarstwem i pracą na nim. Dopiero póżniej przychodzą tematy dodawania zdjęć lub kręcenia rolniczych filmów.

Źrodło: FB/Bardowscy

Źrodło: FB/Bardowscy

W mediach społecznościowych są tysiące rolniczych kanałów, grup i stron. Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że rolnictwo coraz lepiej orientuje się w nowych mediach i potrafi je skutecznie wykorzystywać do usprawniania pracy w gospodarstwach?

 

Tak, zgadzam się z tym. To przede wszystkim miejsca gdzie wymieniamy się doświadczeniami. Normalnie w swoich gospodarstwach jakiekolwiek testy na maszynach czy uprawach możemy wykonywać tylko raz w roku. To znaczy, że efekty widzimy dopiero po kilku, kilkunastunastu miesiącach. A teraz korzystamy i wymieniamy się wedzą miedzy sobą – właśnie dzięki takim tematycznym miejscą

Czy masz ulubione agro-miejsce w sieci?

 

Nie mam ulubionego. Niektóre z takich miejsc sa nastawione bardziej na formę rozrywkową inne na typowo infomracyjną. Korzystam z obu. Często szukajam informacji związanych z moim zawodem, a po pracy dobrze jest pooglądać rolnicze zabaweczki. 🙂

Pomówmy chwilę o Janku. Twój synek jest jeszcze mały. Czy kiedy podrośnie i, jakimś cudem, nie będzie chciał zostać na wsi, będziesz go namawiał do zmiany zdania czy nie bierzesz pod uwagę takiej ewentualności?

 

Będzie wyglądalo to tak, jak było w moim przypadku. Rodzice nigdy nie mówili mi, co mam robić w życiu. Mieszkanie na wsi nie wiązało się z rozrywką, a raczej z ciągłą ciężką pracą. Mnie to nie zniechęciło. Obecnie pracy fizycznej jest dużo mniej, a więcej nowoczesnego sprzętu, który usprawnia prace. Mam nadziej, że Jan będzie czerpał z rolnictwa tyle rodności ile czerpię teraz ja.

Pytanie na koniec – co jest Twoim zdaniem najlepszą wizytówką polskiego rolnictwa?

 

MŁODZI ROLNICY!