“Czy pani się wstydzi, że jest ze wsi?”

Takie właśnie pytanie przeczytałam dzisiaj w jednym z wywiadów w prasie. Ogromnie żałuję, że to nie ja miałam szansę na nie odpowiedzieć.

Od razu nasuwa mi się jedno pytanie-odpowiedź: “a czy pani się nie wstydzi, że jest z miasta ???” Wiecie, o co chodzi? Wstydzić się można własnej głupoty, chamstwa, bekania w towarzystwa i że się nie wie gdzie leży Brazylia. Jak można spytać kogokolwiek, czy wstydzi się swojego pochodzenia? Ale myślę sobie – spokojnie, nie emocjonuj się Magda. Zastanówmy się na jakiej podstawie można w Polsce XXI wieku wysnuć taką sugestię.

Miasto jest cool

Jeszcze kilka lat temu obserwowaliśmy silny napływ ludzi z mniejszych miejscowości i wsi do miast. Te ostatnie puchły w oczach pod funny-memes-instead-of-going-to-starbucksnapływem tysięcy nowych mieszkańców. Ośrodki kultury, rozrywki, galerie handlowe dla wielu w końcu były na wyciągnięcie reki. Na premierę do kina nie trzeba drałować 30 km w jedną stronę, a do h&m można wpadać codziennie. To na pewno jest jakaś wartość. Ale uwaga. Nie dla wszystkich. Zaczynasz dzień od kawy ze starbunia, w weekend bawisz się w najmodniejszym klubie w rynku, obiady jadasz tylko w znanych hamburgerowniach? Uważam, że to jest OK. Mamy święte prawo do korzystania z tego, co oferuje nam miasto. Ale droga pani redaktor, to co podoba się ludziom w nim żyjącym, nie jest ogólnie, obiektywnie przyjętą definicją lepszego życia.

Nowoczesne wieśniaki

Tak jak wspomniałam – napływ do miast był, ale osłabł. Jak podaje GUS* w ostatnich kilku latach odnotowuje się falę odpływu ludzi z miast na wieś. Obecnie jest to stosunek 60% do 40 % na rzecz miast, ale przewaga maleje. Fascynacja konsumpcjonizmem i szybkim tempem życia spada. Cenimy ciszę i spokój, wiejskie jajka i mleko nie-tysiąc razy – pasteryzowane. Gospodarstwa agroturystyczne rozkwitają. Chcemy być bliżej natury. Często wolimy o świcie w gumiakach podglądać karmienie krów i uczestniczyć w żniwach, nawet jeśli jest to jednorazowa przygoda niczym podróż w kosmos.  I to tez jest OK! Życie na wsi na co dzień nie jest łatwe ani super pachnące czy czyste (dlatego też choć ludzie żyją na pograniczu wsi, w samym rolnictwie rąk do pracy ubywa). Ale nie jest i nie było dla nikogo powodem do wstydu! 

54481413

I w tym wszystkim ja 

Na koniec trochę o mnie. Dla wielu moja kochana Nowa Sól uchodzi za wieś. Mimo,  że ma ponad 30 tys. mieszkańców i prawa miejskie. Mieszkam we Wrocławiu od 7 lat. Mieszkałam też w Paryżu i Edynburgu. Często jeżdżę na wieś. Wszędzie mi dobrze. “Najmojsza” zawsze będzie jednak Nowa Sól. Nie mam kompleksu małej miejscowości, bo to czy jesteśmy “z wiochy” czy ze stolicy europejskiego kraju nie kompletnie żadnego znaczenia. Liczy się to kim jesteśmy, a nie skąd (choć to może być powód do dumy!).
Z rozbawieniem przyglądam się ludziom, którzy po trzech miesiącach od przeprowadzki mówią “u nas  w Warszawie”. Według mnie, pani która zadała pytanie z tytułu, należy właśnie do jednej z takich osób. I nie ważne, czy kierują nią brak wiedzy, czy kompleksy. Jedyną osobą, która powinna się tu wstydzić, jest autorka pytania zadanego w tytule.

 

2013-06-02-17-47-01

Agroturystyka u Państwa Lipińskich

*Główny Urząd Statystyczny "Podstawowe informacje o rozwoju demograficznym Polski do 2014 roku", Warszawa 27.01.2015 r.